piątek, 19 sierpnia 2011

Czajnik


Przechodziła koło nas koleżanka z synkiem młodszym od Tymona o 2 lata.
Gadałyśmy chwile na podwórku. Tymon wychylał się co jakiś czas z drzwi wejściowych i wołał mnie.
Chcąc pokazać jak to ja już nie musze lecieć na każde zawołanie dziecka, bo jest już dosyć samodzielne – odkrzykiwałam mu, żeby założył buty i przyszedł do nas. Po 5 min nieskutecznych wzajemnych krzyków podchodzę do niego i mówię, że może sam się ubrać i wyjść! A on na to:
- ale Tu coś gwiżdże…
Czajnik gwizdał wniebogłosy;/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz