piątek, 6 listopada 2009

rymowanki

Moje dziecko jest genialne, no bo każde jest dla swoich rodziców – chyba…
Moje dziecko mówi wierszem niczym nasi wieszcze.
- mama srama, tata srata, mama glama, ciocia srocia plocia, na dwór padwór, samochód samochód ….i tak bez końca. Wyraz jest nieważny jeśli nie jest zakończony drugim;)
Schodzę z nim z czwartego pięrta od babci srapci i pytam się:
- pójdziesz ze mną do sklepu? Muszę kupić kilka rzeczy…
- nieeeee…. Szkoda casu.
Zabił mnie tym tekstem, po czym do sklepu poszliśmy, w sklepie byłam ja i inna pani w dżinsach i ja też byłam w dzinsach no i jak pani w tych dżinsach wychodziła to Tymon poszedł za nią, bo myślał, że to ja. Pani się wyraźnie ucieszyła, że taki piękny chłopczyk się przyczepił do jej nogi no i się uśmialiśmy.
A później po drodze do domu nasłuchałam się wywodu jak to nie wolno jeść żołędzi, bo ząbki mogą wylecieć i Tymon bardzo nie chce żeby mu się nawet ruszały zęby. A ostrzeżenie przed jedzeniem żołędzi było wypisane nawet na szyldzie przy parku:
- o widzisz mama? Tam jest napisane, żeby nie jeść żołedziów, bo ząbki wypadną.
Z napisami to już jakieś pół roku temu mieliśmy jazdę próbując namówić drania, żeby zrobił kupę na nocnik. Po jakimś czasie i dłuższym siedzeniu i debatowaniu na temat zaczął się bawić metka z koszulki (metki SA ogromne w ubrankach dziecięcych) po czy woła tatę:
- widzisz? Tu jest napisane, że nie zrobię dzisiaj kupy!!!
Posted by Picasa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz